Wereldreizigers.nl
Strona główna » Europa » Nederland » Życie na łodzi | Życie inaczej, nowa praca, nowe… życie?

Życie na łodzi | Życie inaczej, nowa praca, nowe… życie?

O mandarynkach, które trzeba najpierw policzyć, życiu o innej tonacji i jeszcze nowych planach na przyszłość.

– Wychodzę – powiedział mój przyjaciel. Usłyszałem, jak przełykam ostatni łyk kawy i stawiam filiżankę na stole. Słońce jasno oświetlało łódź. 

'Z dala? Dokąd? Zapytałam. 

"Do moich rodziców." Włożył kilka rzeczy do plecaka i założył smycz na psa. Pies patrzył niewinnie przed siebie i machał ogonem, kiedy na niego patrzyłem. 

– Możemy o tym porozmawiać, prawda? - zasugerowałem, przypominając sobie wczorajszą walkę. – Wczoraj rozmawialiśmy o zawarciu dobrych umów – dodałem. Rozmowa nie wchodziła w grę. Musiał pomyśleć i zrobić sobie przerwę. Wyszedł z łodzi z pocałunkiem i łzą. Sprawdziłem je ponownie, ale ani pies, ani on nie oglądali się za siebie. Przeczucie mówiło mi, że to nie w porządku. Jakby już zdecydował. Tego dnia było tak cicho, jak w naturalnym miejscu, w którym byłem teraz sam. 

Czytaj także: Życie na łodzi | To jest Shem de Labric
Czytaj także: Życie na łodzi | Zrobiłbyś to?!
Czytaj także: Życie na łodzi | Niechciana wizyta, złe noce i wciąż ta wolność

Mandylina?  

- Nauczycielu, czy mogę dostać kawałek mandoliny? Wystraszyłem się z moich myśli. Nadal muszę przyzwyczaić się do nowej pracy w klasie. Warunki w domu dość mocno wpłynęły na moje noce i koncentrację, co nie pomaga w nowej pracy. I normalnie pracuję z dorosłymi niepełnosprawnymi, teraz jestem częściowo w przedszkolu, a częściowo na poziomie seniora. Nauczycielka uśmiecha się do stojącego przed nią pięcioletniego chłopca. Wyjaśnia, że ​​po lekcjach matematyki wszyscy otrzymają mandarynki. Przystępuje do dzielenia klinów i prosi dzieci o liczenie. - Eeeeeen... Téééé... - chłopak podąża z pasją, wiedząc, że wkrótce zostanie nagrodzony. 

Nigdy bezproblemowo  

Nasz związek nigdy nie był całkowicie wolny od problemów. I muszę przyznać, że ostatnie napięcie też mi nie pomogło. Już raz zerwaliśmy z powodu nagromadzenia wydarzeń i faktu, że nie zawsze był do końca szczery. Ale miłość wkrada się tam, gdzie nie może iść i może miałam nadzieję na lepsze. Ale napięcie znów narosło. Wszedł w moje ciało i stanął między nami.

Jakoś wiedziałem, że może nie będzie miał długiej przyszłości. W związku ze zmianą naszej sytuacji życiowej zmieniliśmy się także sami. Różnice stawały się coraz większe i ostatecznie zbyt duże. Tam, gdzie szczególnie lubił domową atmosferę, bardzo lubiłem wyjeżdżać. Chociaż zawsze mówiłem, że chcę dalej robić swoje w związku, było to dla niego coraz trudniejsze. Jego świat towarzyski był mały i nie miał pracy. Moja praca była zajęta, a moje życie towarzyskie rosło. Zdecydowaliśmy się mieszkać razem na łodzi, ale teraz byłam sama.  

Wskazówki jeden na jednego  

„Nie podoba mi się to” – mówi mój klient. Oferuję mu indywidualne korepetycje w klasie. Ma sześć lat i ma problemy z zachowaniem. Ode mnie zależy, czy dosłownie utrzymam go na palcach. Coś, co – oprócz tych wszystkich mandarynek – może być nie lada udręką. 

– Po prostu zostań na swoim miejscu i dołącz. Niedługo będziesz miał mandarynkę – powiedziałam, prowadząc go z powrotem na miejsce. 

"Myślę, że to głupie!" Powiedział ze złością i ponownie wstał.  

'Usiąść!' Krzyknąłem i wskazałem na jego krzesło. Przez chwilę myślałem, żeby mu wytłumaczyć, że związek na mieliźnie jest głupszy, ale odpuściłem. Nauczyciel spojrzał w moją stronę, chłopak usiadł. Najwyraźniej byłem wystarczająco jasny. 

Tylko dalej, co teraz?  

Szczytowe słowo padło: mój chłopak nie wrócił i związek się skończył. Po kilku dniach odpuściłem sobie, zacząłem zastanawiać się i dzielić się tym, co kontynuowałem sam. Przyjaciel pomógł mi popłynąć łodzią do centrum. Tam mógł dokończyć, zapłaciłem za noc i miałem wszystko pod ręką.

Najpierw przywróć wszystko na właściwe tory, a potem pomyśl o przyszłości. Ta sama zasada, co w przypadku mandarynek: najpierw policz, a potem zjedz. Nieważne, jak głupie to jest.

Czytaj także: Życie na łodzi | To jest Shem de Labric
Czytaj także: Życie na łodzi | Zrobiłbyś to?!
Czytaj także: Życie na łodzi | Niechciana wizyta, złe noce i wciąż ta wolność

Shem de Labric

Nazywam się Sam i mam 33 lata. Trzy miesiące temu podjąłem decyzję o porzuceniu domu i zamieszkaniu na łodzi. Razem z przyjacielem i psem na około 12 metrach kwadratowych. Mieszkamy w regionie w Holandii i pływamy z miejsca na miejsce, kontynuujemy wakacje i zimę spędzamy na stałym miejscu w marinie.

Uwielbiam pisać i lubię to robić na pokładzie. Zwłaszcza teraz, kiedy mam więcej miejsca w głowie, bo mam mniej zmartwień finansowych, mam bardziej zrelaksowane życie na wodzie (oczywiście ze wzlotami i upadkami, bo wiele rzeczy jest nowych), a także muszę mniej pracować. Moim ostatecznym marzeniem jest zarabiać na życie z pisania i nie być już przywiązanym do lokalizacji, aby móc płynąć gdziekolwiek zechcę swoją łodzią, być może w połączeniu z kamperem.

Czy chcesz co miesiąc otrzymywać świetne wskazówki dotyczące podróży i dodatkowe korzyści? A czy wiesz, że co miesiąc rozdajemy naszym subskrybentom mapę świata? Wystarczy, że zostawisz poniżej swój adres e-mail, a co miesiąc będziesz miał szansę na wygraną!

logo-world travellers-szary-1
Tłumacz
Skopiuj link