Wereldreizigers.nl
Strona główna » Oceania » Papua-Nowa Gwinea » Pieszo przez dżunglę Papui Nowej Gwinei

Pieszo przez dżunglę Papui Nowej Gwinei

Jesteśmy już od kilku dni Papua-Nowa Gwinea i już mam eskortę policyjną, kłótnię rodzinną na Hej Wigmen i wróżby. Czas na jeszcze więcej przygód. Tym razem wędrujemy w głąb lądu pieszo przez dżunglę.

Czytaj także: Informacje i pierwsze wprowadzenie do Papui Nowej Gwinei

Przyroda Papua Nowa Gwinea

Ale najpierw trochę o przyrodzie w Papui Nowej Gwinei

Pokryta lasem deszczowym wyspa znajduje się na uboczu i przylega do Indonezja. Jest skonczone Grenlandia po największej wyspie świata, jest częścią kontynentu Oceania i znajduje się na północ od Australia.

Czytaj także: Ile jest kontynentów lub kontynentów? 5, 6, 7 czy 8?

Wyspa w dużej mierze pokryta jest tropikalną dżunglą. Ponadto posiada wiele unikalnych gatunków roślin i zwierząt, znajdziesz tu białe piaszczyste plaże i kołyszące się palmy na wybrzeżu oraz duże rzeki płynące zygzakiem przez środek kraju. W Papui Nowej Gwinei znajdziesz również najwyższą górę – Górę Wilhelma – Oceanii.

Śmieszny fakt: Zelandia to ósmy kontynent / kontynent tego świata

Rajski ptak

BBC nakręciło na ten temat wspaniały odcinek, Tańczące ptaki w poszukiwaniu partnera. Odnotowywany głównie w dżunglach Papui Nowej Gwinei. Jest to chyba najbardziej wyjątkowa cecha wyspy; piękne i rzadkie ptaki. Ptaki rajskie znane są z kolorowych pióropuszy, długiego ogona i imponujących zalotów. Na całym świecie istnieją 43 gatunki, a 39 z nich odkryto w tym regionie!

Ale oprócz tego, że robi wrażenie, rajski ptak jest również bardzo popularny. Jako nakrycie głowy! Plemiona w Papui Nowej Gwinei polują na ptaki, aby użyć piór w ich plemiennych strojach. To sprawia, że ​​ptaki są bardzo płochliwe i musisz zagłębić się w dżunglę, aby je dostrzec. Spróbujemy.

Pieszo odkrywamy las deszczowy Papui Nowej Gwinei, ale nigdy w pojedynkę.
Z dziećmi nad rzeką. © MYgrations.nl

Wędrówki w dżungli Papui Nowej Gwinei

Kąpiel błotna. W Holandii to kosztuje, aw Papui Nowej Gwinei jest nie do pokonania. Spacer w głąb dżungli w prowincji Hela (wioska Pilongo) rozpoczyna się nieplanowaną kąpielą błotną. 

Głębiej w las deszczowy

Idziemy pieszo kilka metrów drogą, aż Panda (nasz tragarz) wskaże nam małą ścieżkę w głąb lądu. Tomasz, nasz przewodnik, nie jest już za nami. Musi załatwić pewne sprawy osobiste, zanim też będzie mógł iść do dżungli. Ale to nie ma znaczenia, bo patrząc na ścieżkę, Thomas błyskawicznie nas wyprzedza. Jest tam błoto, a ponieważ nasze bagaże wciąż są gdzieś w Londynie, nie mam na sobie dobrych butów. Nawiasem mówiąc, Thomas i Panda po prostu chodzą boso.

Ślizgając się przechodzimy między dwiema wysokimi ścianami zrobionymi z tego samego błota. Zaletą jest to, że jest tu cudownie fajnie. Z dala od słońca, które wczoraj mocno paliło naszą skórę. Ale niedługo mam nadzieję, że mimo wszystko w tej błotnistej alejce może świecić słońce. Bo jest ślisko. 

Tomasz, nasz przewodnik.
Tomasz, nasz przewodnik. © MYgrations.nl

Wprowadzenie szlaków turystycznych

A ta bardzo śliska szybko zamienia się w prawdziwą kałużę błota. Panda zręcznie wspina się poboczem ścieżki. Stawia nogi na kilku gałęziach i przeskakuje na drugą stronę. Wygląda to tak prosto, że wspinam się za nim w dobrym humorze. Na pierwszym odgałęzieniu już idzie źle, bo pęka, więc jestem zmuszony zrobić krok w błocie. „Och, przepraszam” wrzeszczy na mnie Panda. Coś, co Papuasi szybko wykrzykują, gdy dzieje się coś nieprzewidzianego, coś, co nas denerwuje.

Tymczasem wiele dzieci z sąsiedztwa przyszło zobaczyć, jak ta „biała” niezdarnie się wspina. Podczas gdy połowa się uśmiecha, druga połowa wchodzi boso w błoto, aby upewnić się, że wyjdę bez szwanku. Jeden chłopak oferuje nawet podniesienie mnie na plecy. Ale dla mnie to za daleko. Oczywiście będę kontynuować na piechotę.

Po pokonaniu kilku takich przeszkód naprawdę zaczynamy wędrówkę. W upalnym upale wspinamy się na stromą górę. Roślinność jest niska, więc nie ma cienia, grunt bardzo suchy, a za nami kolumna dzieci z sąsiedztwa. Spocony idziemy w górę, prawie czołgając się. Nie jedziemy szybko w najgorętszej porze dnia. Ale jest przyjemnie.

Kobiety łowiące ryby w jeziorze.
Kobiety łowiące ryby w jeziorze. © MYgrations.nl

Błoto jako filtr przeciwsłoneczny

Nie dość, że jest ciepło, to słońce pali naszą skórę, a przed południem widzę pojawia się czerwony kolor. Panda pokazuje nam, jak wykorzystać błoto do ochrony skóry. Nasz krem ​​do opalania jest nadal gdzieś w Londynie i nie używa się go w Papui Nowej Gwinei. Błoto szybko twardnieje, ale wydaje się, że wykonuje swoją pracę.

Thomas już nas dogonił i śpiewa wesołe piosenki. Ponieważ jest dość ślisko, Panda zapewnia laski. Co jest miłe, ponieważ dotarliśmy teraz na szczyt i znów musimy zejść w dół. W błocie jest jeszcze lepiej. Chociaż jest dużo szybszy. Zjeżdżamy z góry na piechotę iz laską.

Błoto jest używane jako filtr przeciwsłoneczny.
Błoto na mojej twarzy jak oparzenie słoneczne. © MYgrations.nl

Ale my też to przeżywamy i dotarliśmy teraz do małego jeziora. Dzieci wspaniale bawią się w wodzie, kobiety łowią ryby, a my robimy sobie przerwę. Wkrótce otaczają nas dzieci z wioski. Nieczęsto widują białych ludzi, ponieważ nigdy tu nie przychodzą. Thomas bawi się z dziećmi, a dziewczyny uwielbiają dotykać moich włosów.

Niedługo znów ruszamy w drogę, bo przed nami jeszcze góra. Tym razem nie zaczyna się w błocie, ale przez małe pola z idyllicznymi domkami. Uprawiają tu bataty, brokuły, marchew i kalafior. Kobiety ciężko pracują, świnie dobrze orają ziemię, a dzieci biegają.

Wygląda to prawie jak bajka, życie w Papui Nowej Gwinei. Ale pozory mylą, bo życie tutaj jest oczywiście bardzo ciężkie. Teraz jest ładna i sucha pogoda na zewnątrz, ale pada tu częściej niż świeci słońce.  

Po drodze jezioro w dżungli.
Jezioro po drodze w dżungli. © MYgrations.nl

Jesteśmy prawie na miejscu…

Wkrótce opuszczamy pola i znów znajdujemy się w upalnym upale. Idziemy w górę, od czasu do czasu przeskakując suchy rów. Jak księżniczka jestem wszędzie ciągnięta lub opuszczana. Kij też pomaga i jestem pewien, że nic mi się nie stanie, tak wiele rąk jest mi podawanych, gdy droga jest trochę śliska. Ale jest gorąco, bardzo gorąco. I naprawdę muszę sam przetrwać ten upał.

Czuję, jak słońce pali mi na szyi. A ponieważ wczoraj mocno się poparzyłem, noszę teraz długie spodnie i kardigan. Dobry dla mojej skóry, okropny dla upału. Pot spływa mi po czole i do oczu. Powietrze jest ciepłe, słońce gorące, a pot wcale się nie ochładza. Jest piękny, a przy papuaskiej muzyce, która z telefonu Thomasa brzmi trochę trzeszcząco, jest też bardzo przyjemny.

Ale jeszcze nie do końca

„Wstawaj na kolejne 30 minut” – krzyczy radośnie Thomas. Gwiżdże i wskazuje na wysokie drzewo. Jest, ale teraz wiemy lepiej. Podczas gdy on wspina się po krzyż na bosych stopach, my wspinamy się powoli i ślizgamy się za nim. Z drzewa na górze mamy ładny widok na okolicę. Jest piękny, to na pewno!

Idziemy już od około czterech godzin. Słońce zaszło, ale nie jest mniej gorące, pensjonat na dzisiejszą noc jest już w zasięgu wzroku i po krótkim spacerze w końcu docieramy do naszego miejsca do spania.

miejsce do spania w wiosce Pilongo.
Nasze miejsce do spania na wieczór w Pilongo Village. © MYgrations.nl

Na pięknym zielonym otworze pośrodku krzaka stoi mały domek porośnięty liśćmi bambusa i sago. Dach pokryty jest grubą warstwą mchu, nigdy wcześniej tego nie widzieliśmy. Według Thomasa w ten sposób pokrywano dachy. W dzisiejszych czasach nie ma już mchu. Tak jak ptaki raju. Kiedyś latały tu radośnie, ale z powodu polowań zrezygnowały z tego i ku naszemu żalowi jeszcze nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy rajskiego ptaka.

Nasz pierwszy śpiew

Niedługo po naszym przybyciu słyszymy chichoty i śmiechy. Nadchodzi cały tłum ludzi. Oni są dziećmi. Ubrani są w swoje najlepsze stroje. Piękne nakrycia głowy i kolorowe spódnice. Nakrycia głowy są oczywiście wykonane z tego rajskiego ptaka, którego już tutaj nie można znaleźć. Muszą zajść daleko w dżunglę, aby zrobić nakrycie głowy. Nie ma dla nich większego znaczenia, że ​​zabijanie takiego rajskiego ptaka jest teraz zabronione. Ważna jest również ochrona kultury i jej dumne propagowanie.

Podczas śpiewania śpiewaj w Polongo Village, Papua Nowa Gwinea
Podczas śpiewania śpiewaj w wiosce Pilongo. © MYgrations.nl

Dzieci gapią się na nas, a my na nich. przedstawię się tok pisin (pidgin) i zapytaj o ich imiona. Reagują chichotem i wypowiadają swoje imiona jedno po drugim. Wołam „Paica Ore”, czyli „bardzo, bardzo piękna”. Dzieci znowu chichoczą. 

Po kilku krzykach starszych chłopcy stoją w kręgu i zaczynają śpiewać. Wygląda super uroczo, zwłaszcza, że ​​od czasu do czasu coś idzie nie tak, a rodzice krzyczą na dzieci. Wygląda to prawie jak mecz piłki nożnej w Holandii, tylko bardziej zabawny. Papua Nowa Gwinea znana jest z sing-sings, tańca, w którym ludzie tańczą i śpiewają w swoich najpiękniejszych plemiennych strojach. To powinno zastraszyć wroga w czasie wojny.

Dziewczyny tańczą podczas śpiewu śpiewają w wiosce Pilongo.
Dziewczęta tańczą podczas śpiewu w wiosce Pilongo. © MYgrations.nl

Po pewnym oczekiwaniu dziewczyny w końcu odważą się zatańczyć. A właściwie więcej skakać. Dziewczyny kładą ręce na piersiach i wyskakują z rozłożonymi nogami. Nie ma w tym rytmu, ale dziewczyny dobrze się bawią, my też.

Spacer do wioski Pilongo

Wkrótce zostaliśmy wezwani na lunch. Banany, chleb i jajko są dla nas gotowe. Przy filiżance herbaty możemy odpocząć od wyczerpującej podróży. Ale nie za długo, bo zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia targu w wiosce Pilongo. Gdybym właśnie zdjął buty, można je ponownie założyć na niezbyt długi spacer do wioski na szczycie góry.

Patrzymy na nas po przybyciu do Pilongo Village.
Wielkie oczy na nas, gdy przybywamy do Pilongo Village. © MYgrations.nl

Biali goście w wiosce Pilongo, to nowość!

W chwili, gdy przybywamy, wpatrują się w nas setki wielkich oczu. Wkrótce jesteśmy otoczeni, ludzie zaczynają ściskać nam ręce i co jakiś czas wyrywają mi włosy. Następnie wita nas sołtys wioski. Nie rozumiem, co mówi, nawiasem mówiąc, nie brzmi to zbyt przyjaźnie, ale wszyscy kiwają głową tak i pozdrawiają. 

Kobiety sprzedają swoje towary, chłopcy grają w karty (wkładają pieniądze na swoje maczety, mamy nadzieję, że wytrzymają stratę), a świń pilnuje mężczyzna z wielką bronią. Wie, jak zrobić domowe.

Idąc docieramy na targ w Pilongo Village.
Rynek w wiosce Pilongo. © MYgrations.nl

Dzieci są szczególnie nami zainteresowane i ciekawskie. Więc próbują mnie dotykać jeden po drugim. „Nigdy wcześniej nie widzieli białych” mówi mi mężczyzna. Widzimy też, że prawie każdy ma czerwone zęby. Wszyscy jedzą orzech betelowy. Być może dlatego, że zęby szybko gniją i widzimy wiele starszych osób bez zębów.

Przechwalanie się prawami w Papui Nowej Gwinei

Przedstawiamy wodza wioski. Najpierw słyszymy jego imię, a potem, że ma 16 żon. Chwalenie się prawami. Ten pan może mieć 16 żon i ponad 30 dzieci, ale nie może się z nami porozumieć. Podobnie jego brat, który ma 4 żony. „Nie mogę go pokonać, ale to w porządku. cztery jest dobre”. Zastanawiam się, jak długo tu minie, zanim kobiety będą miały równe prawa i status.

Szkoła wsi Pilongo

Zrobimy krótką wycieczkę po wiosce. Właściwie tylko o terenie szkoły, bo to niewiele więcej. Szkoła jest obecnie zamknięta z powodu nieporozumień między klanami. Ale nasz przewodnik rozumie, że edukacja jest ważna. „Aby podróżować po świecie jak ci biali ludzie, trzeba być wykształconym” mówi dzieciom, które poszły za nami. 

Teren szkoły w Pilongo Village.
Teren szkoły w Pilongo Village. © MYgrations.nl

Zaczyna się ściemniać i postanawiamy wrócić na noc do naszej chaty. Ale oczywiście nie wcześniej niż przywitaliśmy się ze wszystkimi i uścisnęliśmy sobie ręce. 

Jeszcze dalej w las deszczowy

Po nocy spędzonej wśród myszy budzi nas coś, co brzmi jak tysiące ptaków. Wydaje się, że wszyscy chcą ostatniej piosenki. A potem nagle robi się cicho. Dla nas znak wstawania. Po smacznym śniadaniu składającym się z jajecznicy, chleba i herbaty ruszamy dalej na piechotę. Jedzie z nami właściciel domku, w którym spaliśmy, jego bracia, kuzyn i koleżanka. Wszyscy boso.

Żucie buraków cukrowych przeciw pragnieniu

Tym razem wybieramy inną ścieżkę, jedną przez więcej pól, wzdłuż jeziora, w którym łowi się ryby, iz niezmiernie stromą górą w rodzaju małego lasu deszczowego. Ale zanim zaczniemy strome podejście, dostajemy od kuzyna trochę trzciny cukrowej. Jedzą duże kawałki, my dostajemy małe kawałki. Ale nawet to wydaje się za dużo podczas wspinaczki i szybko je podciągam, zanim wspinam się dalej. Mężczyźni powoli wspinają się z całą trzciną cukrową w dłoniach i ustach. 

Odkryj las deszczowy pieszo, jedz buraki cukrowe i nawiązuj znajomości.
Jedzenie buraków cukrowych z mężczyznami, którzy chodzą przez dżunglę. © MYgrations.nl

To ciężka wspinaczka, ale tutaj też jestem traktowana jak delikatny kwiat. W górę zbocza prowadzę mnie za rękę. Znamy już definicję lasu deszczowego, bo tu znowu wszystko jest mokre, śliskie i błotniste. Zapewnia to przyjemny efekt chłodzenia na skórze i niektórych poślizgach. Szczególnie zejście w dół okazuje się dużym wyzwaniem. Nie boimy się wyzwań, więc idziemy dalej. W rozsądnych butach, podczas gdy nasza delegacja robi to boso. I może tak jest znacznie lepiej, wydają się mieć chwyt, którego mi brakuje. Nawiasem mówiąc, jak to często bywa, robimy to zupełnie bez przeszkolenia.

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Po około czterech godzinach marszu czas pożegnać się z tą fantastyczną grupą mężczyzn, którzy zadbali o to, abyśmy bezpiecznie przeszli przez las deszczowy.

Zasłużony prysznic… czy coś

Jesteśmy załamani i też śmierdzimy. Więc czas na prysznic. Zimny, z kubełka, ale mile widziany! Trochę pierzemy nasze ubrania i wieszamy je do wyschnięcia. Nie mamy z nami nic więcej i najprawdopodobniej będziemy musieli zadowolić się tym przez kilka dni. Jeśli nasz bagaż w ogóle dotrze.

Dołącz do nas na przygodę

Śledź z nami najdziksze przygody, fascynujące historie i (zbyt) szalone miejsca www.mygrations.nl en Instagram. W tej chwili jedziemy Volkswagenem Busem do Chin po starożytnym szlaku handlowym; Jedwabny Szlak

Zdjęcie awatara

Milena i Yuri

kopnięcie! Dotarłeś do końca naszego wpisu na blogu.

Mam nadzieję, że Ci się podobało, daj nam znać poniżej? Pytania, wskazówki, marzenia, również możesz się podzielić. Rustâgh...

Aha, i myślimy też, że byłoby wspaniale obserwować się nawzajem na Instagramie i / lub Youtube.

Czy chcesz co miesiąc otrzymywać świetne wskazówki dotyczące podróży i dodatkowe korzyści? A czy wiesz, że co miesiąc rozdajemy naszym subskrybentom mapę świata? Wystarczy, że zostawisz poniżej swój adres e-mail, a co miesiąc będziesz miał szansę na wygraną!

logo-world travellers-szary-1
Tłumacz
6 Akcje
6 Akcje
Skopiuj link